— Kim jesteś? —
warknął, przyciskając mocniej kunai do mojej szyi. Miałam
wrażenie, że jeszcze trochę i przetnie mi skórę.
— Jetem Orava.
Uchiha Orava — odpowiedziałam ze spokojem. Spojrzałam w jego
oczy, prosto w Mangekyou Sharingan. Cholera. Chyba, przez moją
władną głupotę, wpadłam w kłopoty.
— Nie kłam, nie możesz
być Uchi... — Zamilkł, kiedy aktywowałam swój Sharingan.
Ha, tego na pewno się nie spodziewał!
Powoli i raczej
niechętnie puścił mnie, odsuwając się nieznacznie. Widać, że
mimo wszystko chciał mnie mieć pod kontrolą.
— Zapytam raz jeszcze.
KIM jesteś? — Przyglądał mi się uważnie, śledząc każdy
mój ruch.
— Uchiha Orava, jak już
mówiłam. Jestem twoją kuzynką, dość daleką co prawda, ale
dalej kuzynką. — Przesunęłam dłonią po gardle, chcąc
upewnić się, że ostrze nie zostawiło na nim żadnych śladów.
— Nie, nie jesteś —
odpowiedział, zaciskając dłoń na broni. — Itachi
wszystkich wymordował.
— Ale nie mnie. Nie
było mnie wtedy we wiosce i twój brat chyba po prostu o mnie
zapomniał. Umiem się dobrze ukrywać.
— Nie wierzę ci. Jak
to możliwe, że przez tyle lat nic o tobie nie słyszałem? —
Czy on był debilem? Przecież powiedziałam mu prawdę, której nie
da się podważyć! Zawsze wydawało mi się, że Sasuke był choć
trochę inteligentny, a w tej chwili nie popisał się mądrością.
— Głuchy jesteś? —
odwarknęłam. — Przecież powiedziałam, że UMIEM SIĘ
DOBRZE UKRYWAĆ. — Dobitnie wypowiadałam każde słowo, mając
nadzieję, że w ten sposób do niego dotrze.
Skrzywił się. Widocznie
nie lubił być brany za idiotę.
— Słyszałem, ale i
tak... to nie może być prawda. — Wbił we mnie wzrok,
uważnie analizując każdy fragment mnie. W końcu zatrzymał się
na oczach, które ciągle były czerwone. — Dobra, chcę
wiedzieć wszystko, całą twoja historię. Oraz czego ode mnie
chcesz.
Westchnęłam ciężko i,
nie mając innego wyjścia, opowiedziałam mu co chciał. Jak miałam
w zwyczaju uciekać do lasu, jeszcze będąc w naszej wiosce. Jak
któregoś dnia wróciłam, a wszyscy byli martwi i tylko on jeden
siedział i wypłakiwał oczy. Jak wróciłam między drzewa i
rozpoczęłam swoje nowe życie. Jak potem dojrzałam do tego, żeby
go odnaleźć i na powrót złączyć się z rodziną.
— Więc tak, nie chcę
od ciebie nic poza wspólnym... kręceniem się tu i tam. Jesteśmy
rodziną i to jedynymi żyjącymi Uchiha. Powinniśmy trzymać się
razem, nie? — zakończyłam swój monolog.
— Nie chcesz chyba... —
przyglądał mi się sceptycznie — przedłużać ze mną
naszego rodu? — W jego głosie można było usłyszeć ledwo
wyczuwalną nutę niepewności. A nawet paniki.
— No co ty! —
zaprzeczyłam. Spróbowałam to sobie wyobrazić i... Nie. Nie ma
mowy, że miałabym z nim... To przecież mój kuzyn! Jasne, dobrze
wiedziałam, że Uchiha bardzo często wiązali się między sobą, a
my nie byliśmy bardzo blisko spokrewnieni. Ja jednak byłam
całkowicie przeciwna współżyciu z kimś z twojego własnego
klanu. — Z tobą? Ugh. Nie. — Widziałam, jak oddycha z
ulgą. — Jeśli bardzo chcesz, to znajdź sobie jakąś laskę.
— Jestem gejem —
wyznał nagle. Zupełnie nie spodziewałam się, że może powiedzieć
mi coś takiego. Znaliśmy się raptem piętnaście minut! Widocznie
Uchiha przy Uchisze opuszcza swoje obwarowania i mówi to, co
naprawdę myśli i czuje. Do tego byliśmy w lesie, sami... Cóż,
nie miałam zamiaru narzekać na to, że już nawiązuje się między
nami nić zaufania. Jeśli mieliśmy ruszyć w dalszą drogę razem,
to było to jak najbardziej pożądane!
— Oh. Jasne. Eeeej. —
Nagle coś do mnie dotarło. — Czy ty i ten blondas z naszej
wioski... Wiesz, ten z którym walczyłeś podczas wojny. Czy wy
coś... teges?
— Nie —
prychnął. Odwrócił jednak wzrok i patrzył przed siebie, wyraźnie
pogrążony w swoich myślach, a może... wspomnieniach?
— Ale chciałbyś? —
drążyłam dalej. To przecież było widać!
Nie odpowiedział mi.
Burknął tylko coś pod nosem i odwrócił się w stronę ognia.
Czyli miałam rację! Postanowiłam jednak nie naciskać na niego,
przynajmniej nie teraz. Potem, jak już się lepiej poznamy, na pewno
nie odpuszczę.
— Jak chcesz ze mną
zostać, to musimy ustalić kilka zasad — poinformował,
dłubiąc patykiem w ogniu. — Po pierwsze, lubię trzymać się
z daleka od innych ludzi i tak ma zostać. Wydaje mi się jednak, że
z tym nie będzie problemu. — Kiwnęłam głową na
potwierdzenie. — Po drugie. robię to, co chcę i nikt mnie do
niczego nie zmusza. Liczę, że to uszanujesz. W zamian możesz
liczyć na to samo. — Kolejne potaknięcie. — Po
trzecie, nie mieszaj się w moje sprawy, a ja nie będę w twoje. I
po czwarte, dzielimy się przygotowywaniem posiłków: co drugi dzień
gotujesz ty. Wszystko jasne?
— Tak jest! —
wykrzyknęłam radośnie. — To może zrobię coś teraz?
Jeszcze nie jadłam kolacji, mogę szybko coś upolować.
Zgodził się, więc z
uśmiechem na twarzy wskoczyłam między drzewa w poszukiwaniu
zwierzyny.
Poszło mi całkiem
dobrze, przekonanie Sasuke do podjęcia wspólnej drogi. Może był
tak samo stęskniony za towarzystwem kogoś tej samej krwi, co ja?
Nikt nie mógł nam zastąpić obecności innych Uchihów. Tylko my
mogliśmy zrozumieć i w pełni zaakceptować siebie nawzajem.
Kiedy wróciłam, Sasuke
ciągle wpatrywał się w strzelający iskrami ogień. Szybko
oprawiłam dwa króliki i wrzuciłam nad płomienie, by się upiekły.
Po posiłku, który umililiśmy sobie krótką pogawędką o tym,
czym ostatnio się zajmowaliśmy i jakie mamy dalsze plany,
ułożyliśmy się do snu. Na tyle blisko siebie, by w razie czego
się ochronić, ale jednak wystarczająco daleko, by nie doszło do
żadnego przypadkowego kontaktu fizycznego. Oboje nie czuliśmy się
komfortowo, jeśli chodzi o dotykanie się (przynajmniej w stosunku
do niemal obcych sobie ludzi).
Zasnęłam szybko,
czując, że osiągnęłam swój pierwszy cel. Oby dalej szło równie
łatwo!
JESZCZE NIE PRZECZYTAŁAM. ALE JUŻ CHCĘ NEXTA! PISSSSSSSZZZ!
OdpowiedzUsuńTAK. POTWIERDZAM. CHCĘ. Bo przeczytałam to potwierdzam. Jestem fanką. I w ogóle wow, Sasuke gej, wow, wow, nie spodziewałam się. I wow. PISZPISZPISZ! <3
Usuń