środa, 10 czerwca 2015

Rozdział drugi

 — Kim jesteś? — warknął, przyciskając mocniej kunai do mojej szyi. Miałam wrażenie, że jeszcze trochę i przetnie mi skórę.
 — Jetem Orava. Uchiha Orava — odpowiedziałam ze spokojem. Spojrzałam w jego oczy, prosto w Mangekyou Sharingan. Cholera. Chyba, przez moją władną głupotę, wpadłam w kłopoty.
— Nie kłam, nie możesz być Uchi... — Zamilkł, kiedy aktywowałam swój Sharingan. Ha, tego na pewno się nie spodziewał!
Powoli i raczej niechętnie puścił mnie, odsuwając się nieznacznie. Widać, że mimo wszystko chciał mnie mieć pod kontrolą.
— Zapytam raz jeszcze. KIM jesteś? — Przyglądał mi się uważnie, śledząc każdy mój ruch.
— Uchiha Orava, jak już mówiłam. Jestem twoją kuzynką, dość daleką co prawda, ale dalej kuzynką. — Przesunęłam dłonią po gardle, chcąc upewnić się, że ostrze nie zostawiło na nim żadnych śladów.
— Nie, nie jesteś — odpowiedział, zaciskając dłoń na broni. — Itachi wszystkich wymordował.
— Ale nie mnie. Nie było mnie wtedy we wiosce i twój brat chyba po prostu o mnie zapomniał. Umiem się dobrze ukrywać.
— Nie wierzę ci. Jak to możliwe, że przez tyle lat nic o tobie nie słyszałem? — Czy on był debilem? Przecież powiedziałam mu prawdę, której nie da się podważyć! Zawsze wydawało mi się, że Sasuke był choć trochę inteligentny, a w tej chwili nie popisał się mądrością.
— Głuchy jesteś? — odwarknęłam. — Przecież powiedziałam, że UMIEM SIĘ DOBRZE UKRYWAĆ. — Dobitnie wypowiadałam każde słowo, mając nadzieję, że w ten sposób do niego dotrze.
Skrzywił się. Widocznie nie lubił być brany za idiotę.
— Słyszałem, ale i tak... to nie może być prawda. — Wbił we mnie wzrok, uważnie analizując każdy fragment mnie. W końcu zatrzymał się na oczach, które ciągle były czerwone. — Dobra, chcę wiedzieć wszystko, całą twoja historię. Oraz czego ode mnie chcesz.
Westchnęłam ciężko i, nie mając innego wyjścia, opowiedziałam mu co chciał. Jak miałam w zwyczaju uciekać do lasu, jeszcze będąc w naszej wiosce. Jak któregoś dnia wróciłam, a wszyscy byli martwi i tylko on jeden siedział i wypłakiwał oczy. Jak wróciłam między drzewa i rozpoczęłam swoje nowe życie. Jak potem dojrzałam do tego, żeby go odnaleźć i na powrót złączyć się z rodziną.
— Więc tak, nie chcę od ciebie nic poza wspólnym... kręceniem się tu i tam. Jesteśmy rodziną i to jedynymi żyjącymi Uchiha. Powinniśmy trzymać się razem, nie? — zakończyłam swój monolog.
— Nie chcesz chyba... — przyglądał mi się sceptycznie — przedłużać ze mną naszego rodu? — W jego głosie można było usłyszeć ledwo wyczuwalną nutę niepewności. A nawet paniki.
— No co ty! — zaprzeczyłam. Spróbowałam to sobie wyobrazić i... Nie. Nie ma mowy, że miałabym z nim... To przecież mój kuzyn! Jasne, dobrze wiedziałam, że Uchiha bardzo często wiązali się między sobą, a my nie byliśmy bardzo blisko spokrewnieni. Ja jednak byłam całkowicie przeciwna współżyciu z kimś z twojego własnego klanu. — Z tobą? Ugh. Nie. — Widziałam, jak oddycha z ulgą. — Jeśli bardzo chcesz, to znajdź sobie jakąś laskę.
— Jestem gejem — wyznał nagle. Zupełnie nie spodziewałam się, że może powiedzieć mi coś takiego. Znaliśmy się raptem piętnaście minut! Widocznie Uchiha przy Uchisze opuszcza swoje obwarowania i mówi to, co naprawdę myśli i czuje. Do tego byliśmy w lesie, sami... Cóż, nie miałam zamiaru narzekać na to, że już nawiązuje się między nami nić zaufania. Jeśli mieliśmy ruszyć w dalszą drogę razem, to było to jak najbardziej pożądane!
— Oh. Jasne. Eeeej. — Nagle coś do mnie dotarło. — Czy ty i ten blondas z naszej wioski... Wiesz, ten z którym walczyłeś podczas wojny. Czy wy coś... teges?
— Nie — prychnął. Odwrócił jednak wzrok i patrzył przed siebie, wyraźnie pogrążony w swoich myślach, a może... wspomnieniach?
— Ale chciałbyś? — drążyłam dalej. To przecież było widać!
Nie odpowiedział mi. Burknął tylko coś pod nosem i odwrócił się w stronę ognia. Czyli miałam rację! Postanowiłam jednak nie naciskać na niego, przynajmniej nie teraz. Potem, jak już się lepiej poznamy, na pewno nie odpuszczę.
— Jak chcesz ze mną zostać, to musimy ustalić kilka zasad — poinformował, dłubiąc patykiem w ogniu. — Po pierwsze, lubię trzymać się z daleka od innych ludzi i tak ma zostać. Wydaje mi się jednak, że z tym nie będzie problemu. — Kiwnęłam głową na potwierdzenie. — Po drugie. robię to, co chcę i nikt mnie do niczego nie zmusza. Liczę, że to uszanujesz. W zamian możesz liczyć na to samo. — Kolejne potaknięcie. — Po trzecie, nie mieszaj się w moje sprawy, a ja nie będę w twoje. I po czwarte, dzielimy się przygotowywaniem posiłków: co drugi dzień gotujesz ty. Wszystko jasne?
— Tak jest! — wykrzyknęłam radośnie. — To może zrobię coś teraz? Jeszcze nie jadłam kolacji, mogę szybko coś upolować.
Zgodził się, więc z uśmiechem na twarzy wskoczyłam między drzewa w poszukiwaniu zwierzyny.
Poszło mi całkiem dobrze, przekonanie Sasuke do podjęcia wspólnej drogi. Może był tak samo stęskniony za towarzystwem kogoś tej samej krwi, co ja? Nikt nie mógł nam zastąpić obecności innych Uchihów. Tylko my mogliśmy zrozumieć i w pełni zaakceptować siebie nawzajem.
Kiedy wróciłam, Sasuke ciągle wpatrywał się w strzelający iskrami ogień. Szybko oprawiłam dwa króliki i wrzuciłam nad płomienie, by się upiekły. Po posiłku, który umililiśmy sobie krótką pogawędką o tym, czym ostatnio się zajmowaliśmy i jakie mamy dalsze plany, ułożyliśmy się do snu. Na tyle blisko siebie, by w razie czego się ochronić, ale jednak wystarczająco daleko, by nie doszło do żadnego przypadkowego kontaktu fizycznego. Oboje nie czuliśmy się komfortowo, jeśli chodzi o dotykanie się (przynajmniej w stosunku do niemal obcych sobie ludzi).
Zasnęłam szybko, czując, że osiągnęłam swój pierwszy cel. Oby dalej szło równie łatwo!

2 komentarze:

  1. JESZCZE NIE PRZECZYTAŁAM. ALE JUŻ CHCĘ NEXTA! PISSSSSSSZZZ!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. TAK. POTWIERDZAM. CHCĘ. Bo przeczytałam to potwierdzam. Jestem fanką. I w ogóle wow, Sasuke gej, wow, wow, nie spodziewałam się. I wow. PISZPISZPISZ! <3

      Usuń